Największym skarbem i atrakcją Kostaryki jest bogactwo przyrodnicze. Nie po widoki drapaczy chmur się tam jedzie. Mimo wszystko spodziewałam się trochę więcej po stolicy kraju, który nazywany jest Szwajcarią Ameryki Środkowej.
San Jose nie jest miastem o bogatym zapleczu historycznym. Założono je w 1737 roku, a rolę stolicy przejęło w roku 1823 roku od zniszczonego wybuchem wulkanu Cartago.
Nie spodziewałam się imponujących historycznych dowodów świetności miasta, ale oczekiwałam, że skoro to “Szwajcaria” to miasto będzie zadbane i czyste. Tylko tyle, ale okazało się, że aż tyle.
San Jose sprawia wrażenie miasta poturbowanego. Jak gdyby próbowało dźwignąć się po jakimś głębokim upadku, a nosi miano najpiękniejszej stolicy Ameryki Centralnej. Doprawdy nie rozumiem skąd te zachwyty.
Nie widziałam stolic wszystkich państw tego regionu, ale byłam w: Meksyku (Meksyk), Hawanie (Kuba), Santo Domingo (Dominikana), Nassau (Bahamy), Panamie (Panama) i naprawdę nie pojmuję, czemu to stolica Kostaryki miałaby zasłużyć na status najpiękniejszej metropolii w tej części świata.
Wśród miejsc, które warto w San Jose odwiedzić znajdą się liczne muzea: Muzeum Narodowe Kostaryki, Muzeum Jadeitu, Muzeum Sztuki Kostarykańskiej, Muzeum Prekolumbijskiego Złota. Poza tym przewodniki wymieniają m.in.:
- Plaza de la Cultura,
- Catedral Metropolitana,
- Iglesia de la Merced,
- Teatro Nacional Costa Rica (warto zwiedzić wnętrze teatru),
- Parque Central de San Jose,
- Plaza de la Democracie,
- Avenida Central (główna ulica handlowa, częściowo deptak),
- Mercado Central (targowisko w zadaszonym budynku),
- Parque Nacional,
- Estacion de Ferrocarril al Atlantico (stary dworzec kolejowy).