Ciepło, słońce, błękit nieba, turkus wody, biel piasku i… uśmiechnięte twarze. Takie są nasze pierwsze wrażenia z Tanzanii.
Przylecieliśmy naładować wewnętrzne akumulatory i zapowiada się, że to nam się uda.







Hotel, który wybraliśmy jest kameralny. Domki może nie bardzo ekskluzywne, ale czyste i mają wszystko, co trzeba.
Jedzenie na miejscu bardzo dobre. Obsługa przyjemna.












Jutro wybieramy się na wycieczkę. Jedziemy do stolicy. Tam wsiądziemy na łódź i opłyniemy pobliskie wyspy. Zjęcia w broszurach wyglądają pięknie. Pozostaje trzymać kciuki, aby na żywo wszystko wyglądało równie dobrze.
Pierwszy dzień na Zanzibarze minął pod znakiem słońca, spokoju i zachwytu. To miejsce ma w sobie coś kojącego – prostotę, naturalność i niezwykłą życzliwość ludzi. Po długiej podróży wreszcie można zwolnić, oddychać pełną piersią i po prostu być.
Jeśli reszta dni będzie taka jak ten, to będzie to urlop idealny – z dala od pośpiechu, blisko oceanu i siebie.






