Italia

Werona na Walentynki.

Piazza Bra

Weronę odwiedziliśmy po raz drugi, tym razem nie była skąpana w słońcu, ale nadal tętniąca życiem i zachwycająca. Ponownie wkroczyliśmy do miasta ulicą Corso Porta Nuova na Piazza Bra, którego perłą jest Arena.

Arena

Rzymski amfiteatr w Weronie pochodzi z I wieku (30 rok n.e.) i jest trzeci pod względem wielkości, z zachowanych we Włoszech. Ponieważ w sezonie letnim odbywają się tam przedstawienia operowe, wnętrze Areny przystosowane jest do przyjęcia 25 tys. widzów jednocześnie, co niestety najbardziej widać po niezliczonej ilości toalet wewnątrz murów – coś za coś. Wyobrażam sobie jednak, że spektakl w takim miejscu, sam w sobie musi być niesamowitym przeżyciem.

Zwiedzanie wnętrza Areny jest płatne i nie tak przejmujące jak Koloseum, ale warte tych kilku euro.

Via Giuseppe Mazzini

Ulica Via Giuseppe Mazzini, która jest długim deptakiem pełnym sklepów, w tym bardzo ekskluzywnych marek, dochodzi się do ulicy Via Capello. Jeśli skręci się w prawo, pod numerem 23, znajdzie się bramę, która prowadzi na dziedziniec domu Julii. My jednak skręcamy najpierw w lewo, aby znaleźć się na Piazza delle Erbe.

Piazza delle Erbe

Plac Ziół (Plac Warzywny) powstał na miejscu dawnego serca miasta – rzymskiego forum. Handlowano tutaj warzywami, owocami, ziołami – stąd jego nazwa. Plac jest obszerny, czego nie widać na pierwszy rzut oka, gdyż zastawiony jest straganami oraz ogródkami restauracyjnymi.

Wśród nich należy szukać XIV-wiecznej fontanny, której zwieńczenie pochodzi jeszcze z czasów rzymskich i przypomina, że na tym placu handluje się nieprzerwanie od dwóch tysięcy lat. Piazza Erbe otoczony jest średniowiecznymi kupieckimi kamienicami, ozdobionymi pięknymi freskami z XVI wieku. Nietypowa uroda tego miejsca polega na różnorodności otaczających go budowli. Widać stąd najwyższą w mieście wieżę – Torre dei Lamberti, z której można podziwiać panoramę Werony.

W połowie wysokości Piazza Erbe, na rogu ulicy Via Palladio, stoi budynek, którego początki sięgają 1301 roku. Charakterystyczne dla niego są okna o podwójnych łukach (biforia), jest to średniowieczny dom cechowy – Casa dei Mercanti. Północną część placu zajmuje barokowy pałac – Palazzo Maffei. Przed nim kolumna z weneckim lwem – symbol włączenia Werony do Republiki Weneckiej w 1405 roku. Po lewej stronie pałacu widać wieżę – Torre del Gardello, najwyższą gotycką budowlę znajdującą się na Placu Ziół.

Kropielnica z garbusem w kościele Świętej Anastazji

Przed Palazzo Maffei skręcamy w prawo w ulicę Corso Sant’Anastasia, którą dojdziemy do placu o tej samej nazwie i stojącego tam kościoła Świętej Anastazji. Jego budowę rozpoczęto w 1290 roku. Gotycki portal nadal zdobią poblakłe fragmenty XV-wiecznych fresków  Altichiera i Turonego, oraz płaskorzeźby przedstawiające sceny z życia św. Piotra Męczennika.

Znakiem rozpoznawczym tego kościoła są, widoczne tuż po wejściu, kropielnice wsparte na figurach żebraków, zwane gobbi – garbusy. Podobno dotknięcie garbu przynosi szczęście. Słynny jest fresk Pisanella „Św. Jerzy ocalający księżniczkę” („Św. Jerzy i księżniczka”) – mało czytelny, u sklepienia prawej nawy bocznej. Wstęp do Sant’Anastasia jest płatny, wewnątrz można robić zdjęcia.

Duomo Santa Maria Matriculate

W niedużej odległości od Kościoła Świętej Anastazji wznosi się – Duomo. Werońską katedrę Santa Maria Matricolare zaczęto budować w 1139 roku. Tutaj można podziwiać m.in. dzieła rzeźbiarza Nicolo oraz obraz Tycjana „Wniebowzięcie Maryi Panny”.

Via Duomo, V. San Pietro oraz V. Arche Scaligere wracamy w kierunku Piazza Erbe, mijając dom Romea (Casa di Romeo) oraz kościół Santa Maria Antica z otaczającymi go grobami członków rodu della Scala (Scaligeri), władającego niegdyś Weroną.

Dante na Piazza dei Signori

Przed ponownym wkroczeniem na Plac Ziół zatrzymujemy się na Piazza dei Signori. Tym razem stoi tu estrada, a pomnik Dantego spoglądającego na Palazzo della Regione – otoczony jest straganami. Wszystko za sprawą obchodzonych od piątku Walentynek. Szkoda, podczas naszej pierwszej wizyty w Weronie zjedliśmy tu wyśmienity obiad, a plac był spokojny, pełen gołębi, które nasi chłopcy z zapamiętaniem ganiali.

Ozdobą XIV-wiecznego budynku sądu są marmurowe schody, znajdujące się na dziedzińcu, a w pobliżu stoi 84-metrowa – Torre dei Lamberti  oraz Palazzo del Capitano (dawna siedziba dowódcy wojsk).

Największą ozdobą tego miejsca jest Loggia del Consiglio, uważana za najpiękniejszy renesansowy budynek w mieście. Fasada Siedziby Rady Miejskiej pokryta jest freskami, a budowlę wieńczą posągi wybitnych rzymian urodzonych w Weronie. Piazza dei Signori łączy się z Piazza Erbe przejściem pod Arco della Costa, czyli łukiem z żebra.

Skoro Walentynki, a do tego w mieście Romea i Julii, nie mogliśmy pominąć pobliskiego domu, gdzie Romeo wspiął się na balkon do swojej ukochanej, czyli Casa di Giulietta.

W rzeczywistości jest to odrestaurowana gospoda z XIII wieku. Na dziedzińcu stoi rzeźba Julii – podobno dotknięcie jej piersi przynosi szczęście w miłości – czego to ludzie nie wymyślą.

Miejsce jest oblegane, wszelkie dostępne ściany zapisane są wyznaniami miłości i inicjałami zakochanych. Doszły do tego również kłódki, zamykane na znak wiecznego uczucia. Najgorszy dla mnie był widok ścian, a nawet drzewek oblepionych gumą – no naprawdę… ludzie… guma do żucia i najsłynniejsza historia miłosna? Makabra! Szekspir łapie się pewnie za głowę.

Jeżeli ktoś chce stanąć na słynnym balkonie, który można podziwiać z dziedzińca, musi zapłacić za wstęp do domu Julii. W Weronie można także odnaleźć groby nieszczęsnych kochanków, ale pamiętając o tym, że mamy do czynienia ze zmyśloną historią, wszystko to jest „mocno naciągane”, ale przyznać trzeba, że magia Romea i Julii działa.

Nie zobaczyliśmy wszystkiego, co oferuje Werona, ale jak na nadal krótki dzień i obecność dzieci – udało nam się odbyć całkiem ładny spacer. Chłopcy byli jak zwykle bardzo dzielni! A czekała nas jeszcze jazda i wieczorny spacer po Bresci.